niedziela, 30 października 2011

Tęczowe drobiazgi

Właściwie to nic nowego, bo powtórka z ubiegłej jesieni, tylko włóczka i kolory są inne.
Tym razem kolorystycznie natchnęła mnie gosik (trzeba się zalogować), która zrobiła piękną tęczową serie: kapelusik, beret i szalik/Rainbow hat/beret/scarf. Zachwycałam się i zachwycałam, w końcu kupiłam odpowiednią włóczkę i zrobiłam czapkę i szalik zapinany na szydełkowy kwiatek. Włóczka to Lana Grossa Cinque kolor 004, 53% wełna, 47% akryl, 50g/135m, a kupiłam ją w http://www.pasnova.pl. Bardzo przyjemna w robocie.  Druty 5 mm.

Kilka dni temu zdjęłam z drutów takie coś dla malutkiego dziecka. Wymaga zszycia ... - oby dziecko w międzyczasie nie wyrosło z niego :))









Serdecznie wszystkich pozdrawiam.

sobota, 22 października 2011

Wdzianko pt. Vitamin D

Wdzianko zaczęte wczesnym latem. Potem "chwilę" leżakowało, bo u Effci zobaczyłam takie, w kolorach, które mi bardzo przypadły do gustu. Zapytałam się, czy mogę zrobić sobie takie samo. No ale z moich planów jak widać nic nie wyszło. W domowych zapasach miałam odpowiednią kolorystycznie włóczkę, ale każda była z innej parafii i nie zdecydowałam się jej wykorzystać. No bo alpaka z jedwabiem, wełna merino i wełna merino z kaszmirem. Tak więc powstało wdzianko w kolorze naturalnym, włóczka Baby Alpaca 80% i jedwab 20%, fingering/25g/100 m, druty 3,25 mm. Ponieważ robiłam z cieńszej włóczki i na cieńszych drutach niż w oryginalnym opisie, więc wybrałam o jeden rozmiar większe, czyli L. Bardzo dobrze pracowało mi się z tym projektem. Już rozglądam się za ciutkę grubszą włóczką, żeby zrobić sobie drugie. Wzór można kupić na ravelry.
Będzie jak znalazł na następne lato. Tak wygląda w wersji wieszakowej.


W między czasie ponownie wydziergałam spruty sweterek w kolorze malinowym. Jeżeli znajdę odpowiednie guziki to niebawem go pokażę.

Dziękuję za wszystkie wspaniałe komentarze. Dziękuję za odwiedziny i serdecznie pozdrawiam.

poniedziałek, 3 października 2011

Co nieco z richelieu

Trzeba czasami dla odmiany zająć sobie ręce czymś innym. Zrobiłam kilka małych serweteczek i jedną większą haftem richelieu. Niestety nie wszystkie są udane, ale pokazuję jak leci.Tej wąskiej podłużnej poprawić się już nie da, bo przy wycinaniu poprzecinałam niteczki i to nie w jednym miejscu, a w kilku, pozostałe trzeba lepiej wyprasować.Wąska wylądowała w szufladzie i pewnie już tam zostanie, a pozostałe znalazły swoje miejsce na komodach.


Pozdrawiam serdecznie tu zaglądających.

niedziela, 2 października 2011

Niepowodzenie dziewiarskie

Zaczęły się już pokazywać chłodniejsze dni, więc wróciła chęć do dziergania. Ponieważ dwie rozpoczęte robótki czekały na dostawę brakującej włóczki trzeba było trzecią ręce sobie zająć. Spodobał mi się ten sweterek i na raz dwa zabrałam się do roboty. Sweterek robiony od góry w dół w jednym kawałku. Po zrobieniu kołnierza napaliłam się jeszcze bardziej. Moja włóczka ciutkę tylko inna od oryginału, więc zmiany co do ilości rzędów zrobiłam i co do częstości dodawania na raglan. Za pierwszym razem doszłam do pachy i pudło... prucie do kołnierza, drugie podejście wraz ze zmianą dodawania oczek, też pudło. Odłożyłam na kilka dni, ale jednak sprułam znów do kołnierza. Przeliczyłam po swojemu dodawanie oczek na raglan i podejście trzecie. Przymiarka i zdecydowałam się robić dalej, ale tak do końca nie byłam przekonana. Po osiągnięciu odpowiedniej długości i wykonaniu pliski na lewym węższym przodzie przymiarka znów. Wspomniana pliska odwija się i nie można za bardzo liczyć na to, że po zamoczeniu będzie w porządku. No można w razie czego zrobić i-cordową pliskę albo jeszcze jakąś inną. No ale jeszcze jedno, znaczące zresztą. Stanęłam bokiem do lustra i zauważyłam z tyłu, poniżej kołnierza taki garbik. Z przodu też takie coś się robiło. Skoczyłam na ravelry popatrzyć jak to jest u innych i niektórzy mają tak jak ja np.  tutaj, a u niektórych jest w porządku. Teraz zauważyłam, że oryginał też tak ma. Nie będę szukać przyczyny tego garbika i kombinować od nowa. Odpoczywał kilka dni, kilka przymiarek i zaraz przemieni się w duży kłębek. Kolor oczywiście nie taki jaskrawy, czerwienie trudne do sfotografowania, malinowy po prostu, taki stłamszony.

Teraz następuje przerwa w pisaniu na prucie...

Pruło się świetnie. Kilkanaście minut i taki oto ładny kłębuszek wyszedł.  Wszystko w jednym kawałku, bo ja dokładnie łączyłam nitki poprzez sfilcowanie.

Serdecznie dziękuję za to, że do mnie zaglądacie. Dziękuję za przemiłe komentarze. 
Jest mi miło, że moja żakardowa rodzinka podoba się. Przecinanie zrobionej dzianiny nie jest takie straszne, naprawdę. Tylko tyle, że już potem trudno odzyskać wełnę. Postaram się następnym razem bardziej przybliżyć tę metodę.
Lubię próbować nowe (dla mnie) techniki dziewiarskie. Ostatnio zabrałam się wreszcie za naukę zgodnie z kursem przygotowanym przez Iwonę, która wiosną tego roku na swoim blogu zadała pytanie "Chcesz nauczyć się dziergania twoends?" Przygotowała świetny kurs, idzie mi jakoś, ale chyba sporo czasu upłynie zanim coś wydziergam. Iwonko, pięknie dziękuję za ten wspaniały kurs.
Trenuję również podwójne dzierganie, np. szalik z jednej strony biały z drugiej czarny. To już umiem, ale jeszcze próbuję zrobić wzór żakardowy, żeby na czarnej stronie było białe serduszko, a na białej czarne albo jeszcze w innym kolorze. Lubię robić żakardy, więc może jakoś powoli i tej dwustronnej techniki kolorami się nauczę, bo Małe Damy lubią się stroić i pewnie spodobałby się  np. taki szaliczek.

Idę dumać co zrobić z tego malinowego kłębka (wełna merino i kaszmir). Serdecznie wszystkich pozdrawiam.