piątek, 25 marca 2011

Bardzo liściasta serweta na drutach

Pięknie dziękuję za odwiedziny i za tak ogromną ilość wspaniałych komentarzy do mojej tulipanowej serwety. 

W ramach wielkiego apetytu na robienie serwet na drutach popartego Waszymi wspaniałymi komentarzami zrobiłam jeszcze jedną. Ta jest mniejsza od poprzedniej (114 x 38 cm), a wzór też pochodzi z Burdy. Serweta jest jakby mało "czytelna". Oryginał też tak wygląda, ale mimo to zdecydowałam się właśnie taką zrobić. Serweta, zgodnie z opisem powinna być zaczęta poprzez prowizoryczne nabranie oczek, a później zszyte oczko do oczka. Ja postanowiłam wykorzystać metodę Magic loop i w tym celu zrobiłam odpowiedniej długości łańcuszek z serwetkowej nitki, następnie po obu stronach tego łańcuszka nabrałam oczka i korzystając ze wspomnianej wyżej metody szybko posuwałam się do przodu, a gdy już na drutach miałam większą ilość oczek przeszłam na normalne okrążenia. I wyszła taka i ładnie leży na komodzie w sypialni.
Pasuje też na ławę w telewizyjnym, ale zdecydowanie bardziej podoba mi się na jaśniejszych meblach, tak jak na pierwszym zdjęciu.
Nici to egipska bawełna 100g/550m, druty 3mm.
O serwecie to już wszystko. Teraz na inny temat.

Niestety nie mogę jeszcze pochwalić się wiosną, ponieważ nie ma jej jeszcze u nas, ale Pan Kaziu jest już na chodzie ( tutaj  już było o nim troszkę). Dokładnie 15 marca pojawił się po zimowej drzemce, a zwabiły go orzeszki, które rozrzucaliśmy od kilku dni na tarasie, (bo już nie mogliśmy się go doczekać).

Jesienią, gdy w pewien słoneczny wczesno - październikowy dzień skończyliśmy układanie na tarasie drewna do kominka na zimę, pojawił się Kaziu... i tak ogromnie się ucieszył. Biegał po stercie drewna, raz wyłaniał się tu raz tam, a my wielkimi oczami patrzyliśmy na szczęśliwca, a w nagrodę Mąż zrobił mu na szybko stoliczek, przypięty do najbardziej wystającego drewna, na który mieliśmy widok z kuchni i małej jadalni.



Jesień była długa i piękna, a Kaziu umilał nam dni, aż któregoś dnia, po zniesieniu do swojej spiżarni kolejnej partii orzeszków, złapał klonowy listek i od tej pory nie widzieliśmy go, znaczy się poszedł spać. Szkoda, że nie mieliśmy aparatu pod ręką, bo to był bardzo fajny widok. Dowiedzieliśmy się z internetu, że chipmanki drążą nory i korytarze i żyją pod ziemią. W zimie budzą się, podjadają ze spiżarni i znów zapadają w sen. Kaziu musiał się sporo napracować przy "budowie" spiżarni, bo taką ilość orzeszków, którą codziennie od nas przenosił musiał gdzieś złożyć.
A dziś raniutko pojawił się na zewnętrznym parapecie kuchennego okna i nasze oczy spotkały się. Nawet szybę atakował swoim ciałkiem ... Coś mi się wydaje, że na tym parapecie też będą czekały na niego orzeszki. No i mamy nadzieję, że przyprowadzi pokazać nam swoją rodzinę...
Przy okazji dogadzania Kaziowi i duże wiewióry korzystają. A potem narzekam, gdy cebulka w ogródku wyciągnięta, że ślady kopania w różnych częściach ogródka, przeważnie tam, gdzie coś fajnego posadziłam, że cebulki tulipanów poroznoszone są po trawniku... Wiewiórki u nas są brzydkie. Pamiętam z Polski rude z takimi fajnymi uszkami, a tutaj są czarne, szare...

czwartek, 17 marca 2011

Tulipanowa serweta na drutach

Wreszcie mogę pokazać jakieś nowe dziergadło. Ostatnio mam apetyt na robienie serwet na drutach ze wskazaniem na prostokątne. Serweta, którą dzisiaj chcę pokazać powstawała bardzo długo. Mimo że nie jest trudna w robocie zaliczyła dwa duże prucia. Czasem tak jest, że w czasie dziergania myśli uciekają gdzieś daleko i o pomyłkę nie trudno. Dobrze, gdy zauważy się od razu i wtedy nie trzeba pruć oczko po oczku kilka dobrych okrążeń.  Potem oczekiwała na blokowanie, a następnie dwa tygodnie biedna była przyszpilona i dziś wreszcie doczekała się uwolnienia.
Wzór pochodzi z Burdy E903. Tak wygląda oryginał
A tak moja


Wymiary: 52 x 140 cm, nici Maxi, kolor ecru, druty 3mm. Potrzebuje ciutkę dłuższą i szerszą, więc może  zrobię taką samą z grubszych nici i dodam kilka motywów tulipanowych. Dzięki Solaris, która podała mi namiar na fajny sklep, następną będę mogła zrobić w kolorze, jaki będzie mi odpowiadał.

O żakardowym wdzianku w kwiatki słów kilka

Jestem, jestem...  
Antonino pięknie dziękuję za wybudzenie mnie z zimowej drzemki...
No jasne, zalegam Wam z opowiadaniem o żakardowym wdzianku w kwiatki. Post ten już dawno przygotowałam, teraz tylko uzupełnię, trochę uaktualnię.
Żakardowe wdzianko leży odłogiem w towarzystwie innego wdzianka, o tak

Ogromnie zapaliłam się do wypróbowania nowej dla mnie metody robienia ubranek, przeważnie żakardowych i rozpoczynając projekt rzuciłam tylko okiem na dżinsową wełenkę w swojej spiżarni. Gdybym podeszła do projektu tak jak zawsze, czyli przyjrzałabym się dokładniej zapasom, dowiedziałabym się, że sterta dżinsowej włóczki to dwa rodzaje, chociaż kolory bardzo podobne i nie byłoby potem niespodzianki. No i teraz...  Może to być kamizelka po prostu, albo... muszę coś wydumać. Jakoś tak mam, że jak pochwalę się projektem w trakcie jego powstawania, to potem nie idzie mi dobrze. Kilka razy już mnie to spotkało, a mimo to znów pochwaliłam się przed czasem... Wdzianko pewnie kiedyś dokończę.
Wpisując w wyszukiwarkę steek, steeks, steeking, knitting steek video, steeks you tube, knitting steek stitch, norwegian steeks, norwegian sweater with steeks...  można dowiedzieć się o testowanej przeze mnie metodzie. 
Tu jest pierwszy wątek o wdzianku
a tu drugi 
Mniej więcej tak ma wyglądać
Link do opisu wykonania (angielski) 
Dziergało się super, nie było lewej strony, za którą w żakardzie nie przepadam i zresztą nie tylko ja jeżeli powstała taka metoda. W miejscu, gdzie ma być przecinane, czyli np. na przodzie, dekolt czy pachy, dodaje się 5 oczek o tak  które przed cięciem zabezpiecza się odpowiednio.
Najpierw zabezpieczyłam oczka szydełkiem

Później obszyłam po 2 oczka po obu stronach igłą i nitką (taką do szycia na maszynie), o tak  i tak
Można zabezpieczyć oczka na maszynie do szycia
Przykład Rozcinania
Nie mam zdjęć z mojego rozcinania. Tak wygląda po rozcięciu.

 
Przymierzyłam, ucieszyłam się, że wdzianko przeżyło, podobało mi się (i podoba nadal) i już widziałam efekt końcowy..., skrzydła mi opadły, gdy stwierdziłam, że został tylko 1 motek 50g dżinsowej wełny. 
Tak jak z każdą techniką, której uczymy się trzeba najpierw spróbować jakiś mniejszy projekt, zrozumieć o co w nim właśnie chodzi i wtedy zabrać się za coś ambitniejszego. To moje wdzianko właśnie traktuję jako szkoleniowe, jeszcze trochę jest przede mną i dopiero jak skończę będę mogła powiedzieć czy chciałabym robić ubranka tą techniką.
Śledzę też poczynania jednej z naszych blogowych koleżanek fanaberiapraga bardzo ciekawa jestem jak wyjdzie Jej ten piękny sweterek.
Wdzianko leży i czeka na tzw. lepsze czasy, a ja dziergam serwety na drutach, prostokątne. Niebawem pokażę wreszcie taką w tulipany, która już 2 tygodnie leży przyszpilona i czeka na uwolnienie. Dziergam następną w listki, też można powiedzieć, że wiosenny motyw.

Pięknie dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają i dziękuję za kibicowanie mi przy wspomnianym wyżej wdzianku.