Ostatnio bardzo zapracowana jestem - najpierw przede wszystkim pruciem. Jakoś nic mi się nie udawało. Już wybrałam projekt, "o ten będzie dobry", zrobiłam trochę albo i dużo i.... znów projekt zamieniał się w kłębek. Pomysłów 100 tysięcy chodziło mi po głowie, spiżarnia z włóczką wypełniona po brzegi, a z realizacją klapa. Czytałam na blogach, że jakieś przesilenie, że nic się nie udaje, prucie i prucie, jak widać też złapałam tego wirusa. Na szczęście nie trwało to zbyt długo, bo pewnego wieczoru, po kolejnym spruciu czapki, zajrzałam na swój blog, żeby popatrzeć co nowego słychać u koleżeństwa blogowego. I właśnie Solaris pokazała coś nowego. Coś, co bardzo mi się spodobało i jeszcze przed zaśnięciem zrobiłam kilka rzędów tego szalika. Od tego wieczoru wszystko wróciło na dawne tory, nadrabiam stracony czas i jestem bardzo wdzięczna Solaris.
Wdzięczna jestem również Marlenie i Bietce za otrzymane Wyróżnienia. Jest mi barrrdzo miło i barrrdzo serdecznie dziękuję. A ponieważ jakiś czas temu, na blogach pojawił się temat "Komentarze zamiast wyróżnień" więc pozwólcie, że te Wyróżnienia przekaże wszystkim, którzy tu zaglądają.
Pięknie dziękuję wszystkim, którzy zaglądają do mnie.
Wydziergałam trochę jesiennych drobiazgów i jeszcze dziergam. Moje paski w "Dzierga się" pokazują co akurat robię. Nie mogę jeszcze pochwalić się tymi drobiazgami, bo muszą wyschnąć, trzeba wykończyć i sfotografować oraz dokończyć opis wykonania czapki z Dropsa, która bardzo mi się spodobała i w robocie jest fajna. Dla tzw. koloru kilka jesiennych zdjęć. Około 3 godziny na północ od Toronto - kolorowo, prawda?!
Piękne te drzewa:) U nas nie ma aż tak czerwonych . Pozdrawiam cieplutko:) klikaf
OdpowiedzUsuńMam Nadzieją że wirus prucia już nigdy się u Ciebie nie pojawi. A co do widoków to nie masz pojęcia jak bardzo Ci ich zazdroszczę :))
OdpowiedzUsuńOch, jak pięknie! W Polszcze już przymrozki, więc liście lecą na potęgę, zaraz drzewa będą łyse.
OdpowiedzUsuńDo mnie też przyszła niemoc twórcza - trafiłam na fatalną włóczkę i przegrałam z nią, a tyyyle pracy było! Na szczęście niemoc już sobie poszła, dziś zaczynam nowy projekt we wspaniałej, mięciusieńkiej i czerwonej:) Ale się rozgadałam, Antosiu! Serdeczności:)
Bo kto powiedział, że złota jesień musi być polska? Pięknie tam u Ciebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Piękna jesień.
OdpowiedzUsuńTego wirusa mam teraz ja...Jeszcze nie sprułam, jeszcze się przyglądam...Ale sprawa jest przesądzona.
OdpowiedzUsuńCudne zdjęcia!To pewnie kanadyjskie klony w kilkunastu odmianach dają tak wspaniałe kompozycje!Nie mogę się napatrzeć!
Znalazłam nowy dla mnie blog "Dolce Vita" - od razu pomyślałam o Tobie. Chyba wszystko na szydełku i to z rozpiskami - swetry, czapki, bluzeczki, narzutki.Oczopląs.Zajrzyj przy okazji.
Wirus ma to do siebie, że mozna go zwalczyc sposobem :) a jesien w Kanadzie przecudna...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEwa P
Oooooooooo jak pieknie, zwłaszcza trzecie zdjęcie rzuciło mnie na kolana, jeszcze się zbieram:)))
OdpowiedzUsuńCudowne zjawisko! zazdroszczę widoków. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCo za piękny kolorowa jesienią.
OdpowiedzUsuńAntosiu ,wirusa tez przerabialam jakis miesiac temu a u Ciebie juz wszystko wraca do normy pewnie dzieki tej pieknej jesieni;) klony maja obledne kolory dzieki nim lubie jesien ,pozdrawiam serdecznie magnolia
OdpowiedzUsuńTkaitka, tak jest, to klonowe drzewa robia taka bieganine kolorow.
OdpowiedzUsuńA jesien jest piekna wszedzie. Polska jesien jest piekna... pamietam, pamietam. I tez niekoniecznie w zasiegu naszych codziennych oczu, a trzeba gdzies odskoczyc, w troche gorzyste tereny. Drzewa pewnie sa troche inne, ale kolory zblizone piekne.
Tez przymrozki zniszczyly juz piekne jesienne widoki.
A z wirusami to jest tak, ze przechodza... wiec jezeli Kogos dopadl nasz robotkowy wirus, to niech sie nie martwi, jak przyszedl tak sobie pojdzie i znow bedziemy cieszyc sie udanymi dziergadlami, moze nawet bardziej.
Dziekuje, ze wpadlyscie do mnie.
Ależ cudne widoki!!
OdpowiedzUsuńPiekna ta jesien w Kanadzie. Takie cudne zdjecia dostalam tez od mojego brata ktory mieszka w Toronto juz od kilkunastu lat. Niestety jeszcze sie do niego nie wybralam.
OdpowiedzUsuńWirus mnie jeszcze nie dopedzil ale nie moge spac w nowy i robie na drutach i szydelku czasami nawet do czwartej nad ranem. To nie wirus tylko uzaleznienie w moim przypadku. Pozdrawiam
BAJECZNE widoki! :)) A nagród gratuluję :)
OdpowiedzUsuńPięknie tam u Ciebie Antosiu. Wspaniałe kolory.
OdpowiedzUsuńNo i czekam, aż pokażesz nowe robótki.
cudowne widoki te kolory są takie energetyczne :))
OdpowiedzUsuńO matko Antosiu powalił mnie ten widok uuuuuuuuuuu piękne ,gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAlez cudne jesienne kolorki! Nie ma to jak jesien w Kanadzie,co? Te wszystkie klony... Chociaz ta wichura kilka dni temu ogolocila prawie wszystkie drzewa u nas. Acha, do do tego szaliczka... wybralas przesliczny kolor. Wiesz co? On chyba jest strasznie zarazliwy. Mnie az rece swedza zeby zrobic jeszcze jeden.
OdpowiedzUsuńach, te kolory są NIESAMOWITE! mnie zawsze jesień mobilizuje, Twój brak weny był na pewno chwilowy. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ale cudne widoki coś pięknego tylko natura może być takim malarzem pięknie Pozdrawiam Viola
OdpowiedzUsuńUprzejmie proszę - nie zabijaj! Ukradłam Ci te zdjęcia i na dodatek chcę pokazać ja na Facebooku! Ale napiszę, że są z Twego bloga.
OdpowiedzUsuń